Problemy z czytelnością ikon często wynikają z nieznajomości tradycji. Ikony bowiem są wyrazem wiary przekazywanej przez pokolenia chrześcijan. Ta sama wiara, która rodzi się z wewnętrznego obrazu (oświecenia) i kształtuje obraz zewnętrzny (ikonę), jest czymś żywym i powinna być dalej przekazywana na sposób tradycji.
Problem z czytelnością ikony jest czymś analogicznym w stosunku do problemu z czytelnością dogmatów. Jeśli zanika katecheza wyjaśniająca prawdy wiary, stają się one czymś abstrakcyjnym. Podobnie, jeśli zanika praktyka modlitwy, wyczucie liturgiczne, konfrontowanie życia z wiarą, zanika również rozumienie ikony.
Niezbędnym elementem umożliwiającym prawidłowe odczytanie ikony jest więc nie tylko znajomość jej teologii, estetyki i symboliki, ale również historii powstawania. Piszę „powstawania” a nie „powstania”, bo rozpoznanie kanonu ikony jest procesem wsłuchiwania się w Słowo. A proces ten nie obejmuje życia i historii jednego człowieka, ale całej wspólnoty Kościoła, który przez pokolenia wsłuchuje się w szept Boga… Bo każda ikona pierwotnie była opowieścią (Słowem) które w pewnym momencie stało się obrazem (Ciałem)…

Ikona Bogarodzicy Ostrobramskiej, Wilno
O niezwykle mocnym zakorzenieniu Ostrobramskiej ikony w tradycji (bo tę ikonę będziemy w tym miejscu czytać) świadczy fakt, że ciągle znajduje się ona w ogromnym poszanowaniu zarówno u katolików, jak i u prawosławnych. Oba wyznania przekazują swoje własne legendy opowiadające o jej powstaniu, które mają świadczyć o jej „właściwym” rodowodzie i przynależności. A znajomość obu tradycji jest niezwykle cenna i pomocna dla odczytania jej pełnego znaczenia.
Ta piękna ikona znajduje się w Ostrej Bramie w Wilnie (lit. Aušros Vartai, biał. Вострая Брама). Napisana jest w technice temperowej na desce dębowej i ma dość pokaźny rozmiar: 165 х 200 cm.
Obecnie jest bardzo bogato ozdobiona: głowę Maryi wieńczą dwie korony: barokowa korona Królowej Nieba, oraz druga korona Królowej Polski. Maryja jest przyodziana w srebrną szatę, wykonaną według barokowych kanonów. Suknia ta jest oczywiście późniejszym dodatkiem. Została zrobiona w Wilnie pod koniec XVII w. i okrywa szczelnie ikonę, tak, że na obrazie widać tylko twarz i ręce – co nie jest bez znaczenia. Wokół aureoli widnieją ostre promyki i gwiazdy.
Świat katolicki żywi przekonanie, że ikona ma pochodzenie zachodnie i że jest to obraz Maryi Niepokalanej, który powstał w drugiej połowie XVI w., a jego pierwowzorem miał być obraz flamandzkiego malarza Martina de Vosa, namalowany ok. 1580 r.
Natomiast w tradycji wschodnich kościołów wizerunek Maryi Ostrobramskiej uważa się za bardzo starożytną ikonę bizantyjską. Podobno w 1829 r. podczas odnowienia ikony, znaleziono na niej starożytny napis w języku cerkiewnosłowiańskim, stanowiący część hymnu ku czci Bogarodzicy: „Честнейшую Херувим”. Istnieje również przekonanie, że początkowo ikona była częścią kompozycji Zwiastowania, dlatego przypuszczalnie miała nazwę „Zwiastowanie Korsuńskie” – a wizerunek Maryi w takiej perspektywie jest fragmentem większego przedstawienia Zwiastowania ukazującym Matkę Najświętszą dokładnie w momencie przyjęcia przez nią słowa skierowanego przez Archanioła Gabriela.
Żywotność tradycji, która w dziejach obrazu pozostawiła swoje ślady w jej przyozdabianiu jest w dziejach tej ikony szczególnie widoczna. Alternatywne historie początków jej powstania świadczą bowiem o dwóch podstawowych, uzupełniających się znaczeniach. Według tradycji wschodniej ikona ma wyrażać szczególny moment przyjęcia i wcielenia Słowa. Natomiast według tradycji zachodniej, miała być przedstawieniem Maryi pogrążonej w modlitwie, o czymś świadczą skrzyżowane na piersi ręce, pochylona postawa pełna adoracji oraz promienie okalające głowę.
Późniejsza tradycja, pogłębiła jeszcze bardziej te dwa sposoby odczytania. Przydana Maryi, lśniąca suknia sugeruje rozpoznanie w Maryi apokaliptycznej Niewiasty Obleczonej w słońce, co jest jeszcze bardziej wzmocnione poprzez umieszczenie u dołu ikony wota w kształcie półksiężyca. Wydawać by się mogło, że zaczerpnięta z Apokalipsy scena uderza w sens wyrażający wydarzenie Zwiastowania. Tymczasem w rzeczywistości ona pogłębia to pierwotne znaczenie. Bo chociaż zwiastowanie jest faktem historycznym, to jednak w fakcie tym wyraża się wieczna prawda i ikona jest głównie tą wieczna prawdą zainteresowana. Natomiast apokaliptyczny obraz pełnej chwały Niewiasty jest obrazem ściśle epifanijnym, przedstawiającym wieczną i ostateczną chwałę Bogarodzicy. Ikona Ostrobramska, a raczej tradycja w której ta ikona jest zanurzona, mówi nam zatem, że moment Zwiastowania, czyli moment przyjęcia Słowa, moment zgody wiary na Objawiającego się Boga i w końcu moment kiedy w człowieku rodzi się Bóg – jest momentem, w którym tenże człowiek otrzymuje wieczną chwałę – momentem w którym ten nowo narodzony Bóg ogarnia człowieka i go obleka (Niewiasta jest obleczona w Słońce – czyli w Chrystusa) i jest momentem, kiedy wszystko, co ulotne i nietrwałe kończy się (Niewiasta stąpa po księżycu, który jest biblijnym symbolem upływającego czasu). A żeby jeszcze tego było mało, to przecież to wszystko dzieje się w kontekście trzeciego znaczenia, czyli w czasie pełnej czci i adoracji modlitwy. Oto co się dzieje z człowiekiem, kiedy pochyla głowę przed Najwyższym: poczyna w sobie Słowo i staje się Słowem przyodziany!
Ale to jeszcze nie koniec odczytywania bogactwa prawdy niesionej przez żywy nurt tradycji. Z tradycją bowiem ściśle wiąże się pojęcie kanonu. To tradycja kształtuje kanon, albo lepiej trzeba by powiedzieć, że go odkrywa, odnajduje, rozpoznaje i określa. Czym jednak jest kanon? W łonie Kościołów prawosławnych bywa on rozumiany na różne, czasami skrajne sposoby. Niektórzy na przykład, bardzo radykalnie podchodząc do kwestii kanoniczności twierdzą, że od momentu, kiedy jakaś ikona została uznana za kanoniczną, nie wolno w niej zmieniać nawet najdrobniejszego gestu, by nie doprowadzić do przekłamania prawdy. Pisanie ikon w takiej perspektywie sprowadzać by się miało do kopiowania. Pozornie może się wydawać, że takie podejście, aczkolwiek bardzo radykalne, bezwzględnie stoi na straży czystości prawdy przekazywanej ikoną. I być może w pewnych okolicznościach tak jest… Może jednak być i tak, że takie wierne kopiowanie nie jest niczym innym jak przepisywaniem formuł dogmatycznych bez próby ich zrozumienia, co prowadzi do skostnienia, uczynienia z formy wyrazu fasady, która nie daje już faktycznego dostępu do samej prawdy. Przecież dogmat pisany słowem potrzebuje nie tylko soboru, który ten dogmat definiuje, ale i teologii która go wyjaśnia. I podobnie ikona – potrzebuje nie tylko natchnionego ikonopisarza, który spoglądając w to, co niewidzialne daje temu doskonały wyraz na ikonie, ale też i ikonopisarzy, którzy w tym pierwszym wejrzeniu mają podobny udział, przez co potrafią tę samą prawdę opowiedzieć jeszcze raz, bez zbędnej recytacji wtórnej i wyuczonej regułki.
Kanon jest zatem zgodnością nie z pierwszym sposobem wyrazu prawdy, ale zgodnością z treścią i sensem prawdy. I tradycja daje temu wyraz chociażby poprzez fakt, że posiadamy różne warianty jednego typu ikony, a wszystkie są kanoniczne, chociaż być może wszystkie różnią się jaskrawością prawdy? Nie jest również przypadkowy fakt, że inspiracją ikon mogą być na przykład opowieści zaczerpnięte z apokryfów, podobnie jak źródła teologiczne to nie tylko Biblia i sobory.

Bogarodzica Ostrobramska
Kanon zatem rodzi się z tradycji i pozostaje czytelny dopóty, dopóki jesteśmy zanurzeni w nurcie tradycji. I dlatego też mniej wprawnemu oku może się wydawać, że umieszczenie gołębicy i dłoni Ojca na ikonie Ostrobramskiej jest złamaniem kanonu. Podobnie jak w XV wieku (proszę mi wybaczyć to zbyt śmiałe porównanie) mogło się wydawać czymś innowacyjnym usunięcie z tradycyjnej ikony Trójcy postaci Abrahama i Sary… Co prawda w czasach, kiedy Rublow tę rewolucyjną innowację wprowadzał nikt zbytnio się nie gorszył. Ale jemu współcześni chyba bardziej respektowali świętość tradycji i lepiej rozumieli jej znaczenie…
Ikona Trójcy Starotestamentalnej i ikona Trójcy w interpretacji A. Rublowa
W ikonie Ostrobramskiej niewątpliwie centralne miejsce, koncentrujące pierwsze spojrzenie kontemplującego zajmuje rzadki w ikonografii gest skrzyżowanych na piersi dłoni. Warto zwrócić uwagę, że w większości ikon Bogarodzicy jej dłonie obejmują Dziecię Jezus. W Ostrobramskiej natomiast krzyżują się na sercu. Nie bez znaczenia jest również fakt, że w kanonicznej ikonografii nie istnieją ikony, które by nie przedstawiały Chrystusa. To przecież „On jest obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15) i tylko dzięki Jego wcieleniu jakiekolwiek ikonopisarstwo jest możliwe. Właściwie to istnieje w rzeczywistości tylko jedna praikona – jest nią Chrystus, a wszelkie inne ikony są jej pochodnymi. Nawet jeśli możliwe jest kanoniczne pisanie ikon świętych, to tylko dlatego, że na ich obliczach jaśnieje chwała Zmartwychwstałego. W ikonach maryjnych również centrum stanowi właśnie On, a Maryja otula Go swoim ciałem i na Niego wskazuje jako na Drogę, Prawdę i Życie. Natomiast na ikonie Ostrobramskiej Chrystus nie tylko jaśnieje w obliczu Maryi, ale jest również schowany w jej dłoniach skrzyżowanych na piersiach. Bo przecież On rodzi się w ludzkim sercu!
Gest skrzyżowanych rąk nie jest jednak gestem właściwym jedynie przedstawieniu poczęcia Słowa. Istnieją ikony Bogarodzicy (również warianty ikony Ostrobramskiej), które wskazują na ten gest, jako na gest Maryi spod krzyża. Miałby on w takiej scenerii oznaczać cierpienie serca przeszytego mieczem boleści. Również nabożne pochylenie Maryi nabiera w takim kontekście nowego charakteru, wyrażającego pogrążenie w bólu.
Oczywiście, jak wcześniej tak i teraz, w odczytywaniu prawdy wyłaniającej się z kolejnych fal docierającej do nas tradycji, nie stosujemy interpretacji wykluczenia ale współbrzmienia. Te dwie różne interpretacje ikony Ostrobramskiej sugerują, że skrzyżowane dłonie mogą wyrażać zarówno poczęcie Chrystusa jak i Jego śmierć, co może się wydawać już zupełnym paradoksem. Ewangelia jednak jest syntezą wszelkich Bosko-ludzkich paradoksów. Mówi nam ona, że Maryja w momencie zwiastowania poczęła z Ducha Świętego. Mówi również, że Chrystus umierając oddał swego Ducha. Zatem jeszcze głębszą prawdą wyrażaną przez ikonę Ostrobramską jest ta, która mówi o Tchnieniu Ojca! On tchnie swego Ducha, kiedy rodzi się wiara, ale i ten sam Duch zostaje tchnięty w momencie śmierci Syna! Skrzyżowane dłonie symbolizują zatem Jego przyjęcie.
Tę wzniosłą prawdę wyraża dłoń Ojca wypuszczającego gołębicę – symbol Ducha! Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak to, że dany nam Duch zawsze się w nas modli, zaś Syn nieustannie się w nas rodzi, a Ojciec kształtuje w nas Oblicze Chrystusa zawsze – w nieustannym teraz! Że tenże Duch na nas spoczywa, zarówno kiedy nawiedza nas anioł, jak i kiedy stoimy przed krzyżem. Że rzeczywistość rodzenia w nas Syna, która nieustannie dzieje się w Trójcy dokonuje się w nas nieustannie i zawsze! Że Duch kształtuje w nas Jego oblicze zarówno w chwilach uniesienia i słodyczy przyjmowania Słowa jak i w momentach totalnego umierania i osamotnienia. Bóg nieustannie swoją Dłonią, swoim tchnieniem, swoim Duchem kształtuje w nas doskonały obraz Jednorodzonego Syna! Robi to w tym właśnie momencie! W swoim wiecznym i naszym zawsze obecnym TERAZ, bez względu na okoliczności i granice. Kiedy więc w sercu czujemy, że jesteśmy porwani do nieba, to dlatego, bo On w nas rodzi obraz Syna. A kiedy umieramy w ciemnościach, to również dlatego, bo On rzeźbi w nas obraz Syna… Ikona Ostrobramska w sposób szczególny pokazuje tę niezwykłą prawdę, że ikony nie tylko przekazują nam prawdę Boga, ale też że człowiek jest Jego szczególną ikoną – i jest nią zawsze! Że człowiek zawsze może złożyć dłonie na własnym sercu, bo to ludzkie serce jest mieszkaniem Ducha i ten Duch na nim spoczywa, niezależnie od tego czy to serce promienieje w chwili Zwiastowania czy umiera na Kalwarii. W jednym i w drugim przypadku pełen miłości Ojciec po prostu nas rodzi!
Właśnie z tego powodu na ikonie smukłe dłonie Maryi dotykające serca, w którym poczyna się z Ducha Świętego Syn, dorównują smukłością dłoni Ojca, z której tenże Duch pochodzi. I dlatego Bogarodzica jest przyobleczona w granatową szatę wyrażającą tajemnicę – bo wielką tajemnicą jest fakt, że Bóg w człowieku rodzi i kształtuje Syna i że dokonuje tego zawsze: zarówno poprzez radość, jak i poprzez cierpienie. Dlatego także ta szata jest zdobiona złotem – bo Syn rodzi się nie tylko w sercu, ale również ten w kim On się rodzi staje się Królem. I dlatego też pod wierzchnią szatą znajduje się błękit będący wyrazem świata duchowego, bo wszystko przecież dzieje się w Duchu. I podobnie dlatego jeszcze głębiej jest czerwień, bo wszystko to jest wyrazem i darem miłości – zarówno ze strony Ojca, jak i ze strony Oblubienicy, która z własnej krwi utkała Bogu ciało. I wszystko to jednocześnie zachwyca i boli… i jest prawdziwą ikoną ludzkiego i pięknego życia, które tak słodko boli…