W każdej ikonie, niezależnie czy przedstawia ona samego Chrystusa, czy też Chrystusa w objęciach Bogarodzicy, czy Chrystusa w Jego świętych lub w świątecznych wydarzeniach świętej historii zbawienia, sam Bóg spogląda na człowieka. Ikona jest oknem, przez które człowiek może wejrzeć w serce Boga i jest oknem, przez które Bóg spogląda w serce człowieka. Okno, którym jest ikona nie jest jednak oknem zamkniętym. Ono jest otwarte. Wzrok Boga przyciąga. Jego pełne czułości spojrzenie przepełnione jest tęsknotą. Bóg wypatruje swojego człowieka. A Jego wzrok hipnotyzuje, wzywa, nie pozwala na pozostawanie w miejscu. Bóg, kiedy Jego spojrzenie spocznie na człowieku, wznieca pożar w sercu. Kiedy człowiek rozpoznaje spojrzenie Boga, rozpoznaje swoją królewską godność, przypomina sobie swoje właściwe miejsce – ono jest w Bogu. Nie na tym świecie, ale w Bogu! Ikona nie jest tylko oknem, przez które Bóg z zewnątrz spogląda do domu naszego świata. Ona jest oknem, które uświadamia nam, że prawdziwym domem jest dom Ojca, a my stoimy jeszcze cały czas na zewnątrz. Dlatego właśnie ikona wzywa i nawołuje do powrotu – tak jak w przypowieści o marnotrawnym synu, w której to Ojciec jeszcze z daleka wyglądał swojego syna.
W sposób niezwykle wyrazisty ta prawda jest ukazana w ikonie Bogarodzicy Włodzimierskiej. Jest to ikona, która z jednej strony wydaje się być jednym z wielu przedstawień Bogarodzicy określanych słowem eleusa, z drugiej jednak Bogarodzica Włodzimierska swoją czułością rozbija okno ikony, robiąc wyłom, przez który możemy wejść w świat Boga! Ta ikona posiada potencjał doświadczenia spotkania z umiłowanym Bogiem!
Nie jest więc bez znaczenia, że ikona, która zaprasza nas do tak wielkiego spotkania przeniknięta jest czułością. Eleusa, oznacza „czuła”. Każdy fragment tej ikony przekonuje o czułości. Twarz Chrystusa tuli się do twarzy Maryi, Jego ręka obejmuje jej szyję, jakby w obawie, żeby nie wypuścić jej z miłosnego uścisku. Głowa Maryi w czułym geście pochyla się w kierunku Chrystusa. To zetknięcie dwóch twarzy przeniknięte jest czułością pełna pokoju i zrozumienia.
Ikona oczywiście wyraża stan czułości eschatologicznej, spełnionej, ostatecznej. Szata Jezusa jest utkana ze złota, czyli z światła. To Dzieciątko na ikonie, to Jezus Zmartwychwstały. Jego biodra są przepasane, gdyż na końcu czasów, to On sam każe nam zasiąść do stołu, przepasze się i będzie nam usługiwał. Szata Maryi natomiast jest barwy purpurowej, co wskazuje na to, ze ona cała utkana jest z miłości. Ponadto purpura jest kolorem królewskim, albo kolorem oznaczającym gody weselne. Pod spodem jednak jest niebieska, co wskazuje na uduchowiony charakter tej miłości. Na ramionach i czole Maryi znajdują się gwiazdy, oznaczające, że Maryja zachowała cnotę dziewictwa przed narodzeniem Chrystusa, w czasie narodzenia i po narodzeniu. Miłość między Bożą Rodzicielką – tą, z której Słowo wzięło ciało i Tym, który w niej stał się człowiekiem jest czysta, piękna, pełna światła, dokonała i otoczona chwałą. To jednak nie wszystko…
Kiedy przyjrzymy się uważniej ikonie Włodzimierskiej możemy dostrzec w niej ślady pewnej pozornej niekonsekwencji estetycznej. Prawa dłoń Maryi podtrzymuje małego Jezusa. Lewa dłoń zawieszona jest w powietrzu, a jej układ jest w pewnym sensie symetryczny względem dłoni podtrzymującej Zbawiciela. Ta lewa dłoń może być nawiązaniem do innego typu ikony Bogarodzicy, zwanego hodegetria, czyi „wskazująca drogę”. Eleusa i hodegetria to dwa najbardziej powszechne typy przedstawienia Maryi z Dzieciątkiem. Na ikonie określającej Matkę Bożą jako „wskazującą drogę” Maryja na jednej dłoni trzyma Zbawiciela, a drugą wskazuje na Niego, jakby powtarzając tym gestem ewangeliczne słowa: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” bo On „jest drogą, prawdą i życiem”. Maryja więc wskazuje na Jezusa, bo On jest Drogą do Ojca. Co jednak ciekawe, na klasycznych ikonach tego typu, Maryja trzyma Jezusa na lewej ręce, a prawą wskazuje – co powinno wydawać się oczywiste. Na ikonie Włodzimierskiej Maryja wskazuje na Jezusa lewą ręką, co poddaje w wątpliwość fakt, że tylko o wskazywanie drogi tutaj chodzi. Również druga dłoń Jezusa ułożona jest w nieoczekiwanym układzie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Jezus obejmuje Maryję oburącz. Ale jego prawa ręka tak naprawdę przecież jest zbyt nisko. On nie obejmuje jej za szyję, jakby się wydawało, że powinien. Poza tym, kiedy się przyjrzymy, to prawa ręka zbawiciela wydaje się jakby zawisać w powietrzu. Na ikonie Włodzimierskiej nie dotyka On prawicą swojej Matki! Co zatem oznacza Jego prawica? Na kogo wskazuje? W Piśmie świętym mamy wiele fragmentów, w których Jezus obiecuje swoim uczniom miejsce po swojej prawicy…
Układ pustych dłoni Maryi i Jezusa w ikonie Włodzimierskiej sprawiają wrażenie pustego miejsca które powinno być wypełnione. Samo przesunięcie Jezusa jak najbardziej w lewą stronę sugeruje zwolnienie miejsca po Jego prawicy, przez co ikona ta wydaje się być jakby niedokończona, albo mówiąc bardziej precyzyjnie niedopełniona, lub właśnie otwarta! Miejsca po prawicy Chrystusa jest jednak niewiele. Lewa ręka Maryi, chociaż ułożona jest w quasi-symetrycznym układzie względem ręki prawej, to jest jednak nieco uniesiona, co sprawia, że to miejsce jest dla kogoś maleńkiego…
W lekturze ikony Zaśnięcia, zwróciliśmy uwagę, że sytuacja tam jest odwrócona. Że inaczej niż na ikonach maryjnych, to Jezus trzyma w dłoniach duszę Maryi. Zwróciliśmy również uwagę, że ta malutka dusza, rodzi skojarzenie z trzymaną na dłoniach Talithą, czyli „dziewczyneczką”. Zasygnalizowaliśmy również, że samo określenie Talitha, które dosłownie tłumaczy się jako „jagniątko”, oznacza nie tylko małą dziewczyneczkę, ale że w kulturze semickiej stosowane było równie często jako pieszczotliwy zwrot oblubieńca do oblubienicy. W tym miejscu warto rozwinąć tę intuicje, bo przecież na lewej dłoni Maryi, obok Dzieciątka Jezus, nie zmieści się nikt poza jeszcze drobniejszą „dziewczyneczką”.
Ewangeliczna scena, w której ojciec dopiero co zmarłej dwunastoletniej córeczki prosi Jezusa o pomoc, wydaje się być relacją cudu wskrzeszenia. Jednak sama konstrukcja tej opowieści sugeruje o wiele głębsze odczytanie. Już zdziwienie powinien budzić fakt, że Jezus upiera się na przekór wszystkim, że dziewczynka nie umarła, tylko śpi – nawet kosztem narażenia się na drwinę żałobników. Nie bez znaczenia jest również to, że Jezus zwraca się do niej bardzo dwuznacznym określeniem, stwierdzająca, że nie tylko jest dziewczyneczką (ona ma 12 lat), ale że jest Umiłowaną. Samej scenie towarzyszy mnóstwo szczegółów wskazujących na głębsze odczytanie tej sceny, która jest nie tylko sceną wskrzeszenia, ale jest sceną zaślubin! Jezus jest prowadzony do Umiłowanej przez jej ojca, bo tylko ojciec miał prawo i obowiązek przygotowania i przeprowadzenia ceremonii zaślubin. Nie bez znaczenia jest fakt, że Jezus wyprasza wszystkich płaczących – bo czy mogą się smucić, kiedy Pan Młody jest blisko? Również liczba osób znajdujących się przy samym zdarzeniu wskazuje na ceremonię zaślubin. W domu znajdują się tylko trzej uczniowie (Piotr, Jan i Jakub), rodzice dziewczynki, ona sama i Jezus. W sumie jest siedem osób, czyli dokładnie tyle ile powinno znajdować się według tradycji żydowskiej w namiocie oblubienicy podczas zaślubin, kiedy Oblubieniec przychodzi wraz z przyjaciółmi! Jezus zwracając się wprost do dziewczynki słowem Talitha, mówi nawet więcej niż „Ukochana”, mówi On jednocześnie: „Znam Cię, tęskniłem, kocham, jesteś moja…” i mówi to z wielkim ładunkiem uczuć. Ponadto nie wskrzesza jej, ale podnosi ze snu – co bardzo mocno budzi skojarzenie z księgą całkowicie związaną z ceremonią zaślubin, jaką jest Pieśń nad Pieśniami… Po jej przebudzeniu od razu wydaje rozkaz: „nakarmcie ją!”. To jest scena narodzenia Kościoła! Dziewczynka ma dokładnie dwanaście lat – tyle ilu było apostołów, stanowiących zaczątek Kościoła. Polecenie nakarmienia również ma głęboki sens. Pokarm jaki Jezus chce nam dać, to Jego Ciało i Krew! Apokalipsa natomiast wprost mówiąc o Kościele nazywa go Oblubienicą Baranka (Oblubienica Baranka to właśnie Jagniątko!).
W takim kontekście purpurowa szata Maryi jest tłem, tkaniną miłości, tkaniną ciała, w której realizuje się wzajemna miłość Jezusa i Jego ukochanej Oblubienicy, którą jest Kościół. Tak więc miejsce na lewym ręku Maryi należy do człowieka, który został przez Chrystusa zbudzony ze snu! Jego spojrzenie ożywia i budzi… i przyciąga więzami miłości… Ikona Bogarodzicy Włodzimierskiej jest ikoną ukazującą, że Maryja zrodziła Chrystusa i dała początek Kościołowi. A Kościół ten ma miejsce przygotowane w Chwale Chrystusa – znajduje się po Jego prawicy i jest przez Niego tulony z równą czułością, z jaką tuli On swoją Matkę. To miejsce na ikonie oczywiście jest puste. Bo to miejsce jest najwyższą tęsknotą Boga! Ono jest palącym Go ogniem i należy ono do człowieka na którego Bóg z utęsknieniem spogląda!
Również gra spojrzeń na ikonie na to wskazuje. Na pierwowzorze pochodzącym z XII wieku spojrzenie Jezusa jest skierowane na Maryję. Maryja natomiast spogląda na człowieka stojącego przed ikoną. Centrum ikony natomiast stanowi Jezus, na którym ostatecznie winno koncentrować się spojrzenie człowieka. W ten sposób powstaje krąg spojrzeń, tajemnicza wymiana miłości, tęsknoty i czułości.
Kiedy jednak A. Rublow pisał swoją kopię tej ikony, wzrok Maryi skierował jakby do jej wnętrza, co również jest zachowane na ikonie, którą tutaj czytamy. Oznacza to, że granica między oczekiwaniem i spełnieniem zaczyna się przełamywać. Że Maryja spoglądając na człowieka zbudzonego przez Zbawiciela, widzi go już w swoim ciele… A to oznacza, że człowiek modlący się przed ikoną Włodzimierską może usłyszeć słowa: jesteś odkupiony. Całe Twoje życie i istnienie jest we mnie… jest otoczone moją chwałą… Nie jesteś z tego świata. Jesteś tu tylko na chwilę. U mnie masz przygotowane miejsce… Przejdź przez to okno! Pozwól mi się objąć. Bądź!