Kończy się październik – w Kościele Zachodnim miesiąc szczególnie poświęcony Bogarodzicy, w którym w sposób szczególny modlimy się na różańcu. Różaniec jest jednak modlitwą uniwersalną i niezwykle głęboką, dlatego też warto zastanowić się w jaki sposób duchowość wschodnich ikon może nam pomóc w przeżywaniu tej niezwykłej ale i trudnej modlitwy. Zanim jednak przejdziemy do samego sedna, czyli do połączenia różańca i modlitwy przed ikonami trzeba nam przynajmniej w skrócie nakreślić charakter wschodniej duchowości Maryjnej.
Przede wszystkim, jeżeli chodzi o korzystanie z bogactwa wschodniej teologii i duchowości, to należy zaznaczyć, że w odniesieniu do duchowości Maryjnej Wschód z Zachodem łączy wspólna, starożytna tradycja. Do tradycji tej słusznie jest sięgać przede wszystkim z tego względu, że teologia i duchowość prawosławna może nas – łacinników przybliżyć do egzystencjalnego aspektu naszej wspólnej wiary. Od czasów scholastycznych w Kościele Zachodnim zapoczątkowany został proces pewnego rodzaju intelektualizacji wiary – wiara, wyrażana w formułach teologicznych jest według nas, łacinników w dużej mierze domeną rozumu. Oczywiście nie jest to błąd, niemniej takie przeakcentowanie zrozumienia prawdy objawionej powoduje, że drugorzędne staje się powiązanie tej prawdy z całością życia. Prawosławie natomiast w swoim wyrażaniu wiary i jej formułowaniu zawsze na pierwszym miejscu stawiało element egzystencjalny, doświadczalny i mistyczny. Stąd też duchowość prawosławna wydaje się posiadać potencjał silnej integracji tego, w co wierzymy, z tym jak żyjemy. Dogmat nie jest przecież abstrakcyjną formułą lecz jest opisem egzystencji ludzkiej zanurzonej w Chrystusie.
W Kościołach Prawosławnych nie ma zdefiniowanych dogmatów maryjnych takich jak Dogmat o Niepokalanym Poczęciu czy o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Za wspólną prawosławiu i katolicyzmowi prawdę o randze dogmatu możemy uznać sformułowaną na Soborze w Efezie prawdę o Bożym Macierzyństwie Maryi (Theotokos). Również w zupełniej zgodzie z tezami katolickimi pozostaje rozumienie Dziewictwa Najświętszej Maryi Panny. Odrzucenie prawdy o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu nie świadczy jednak, że tezy prawosławne są sprzeczne z wiarą Kościoła Katolickiego. Po pierwsze należy tutaj podkreślić różnicę w rozumieniu dogmatu – w prawosławiu dogmatem jest to, co wynika wprost z Pisma Świętego i Tradycji usankcjonowanej przez pierwsze siedem Soborów Ekumenicznych. W katolicyzmie pojęcie dogmatu jest bardzo podobne (dogmaty Prawosławne wyznawane są również w Katolicyzmie), aczkolwiek w Kościele Zachodnim za prawdę o randze dogmatu uznaje się takie twierdzenie, które w sposób uroczysty zostało podane do wierzenia przez Kościół jako prawda Objawiona przez Boga. W Katolicyzmie istnieją z tego względu prawdy, które nie posiadają rangi dogmatów, aczkolwiek są twierdzeniami teologicznie pewnymi, a jako takie są prawdami wiary. Podobnie jest zresztą w Kościołach wschodnich. Istnieją jednak również dogmaty, które nie zostały zdefiniowane przez Sobór, a jednak cieszą się tak wzniosłym statusem. Dobrym przykładem prawdy o randze dogmatu, która nie została ogłoszona na soborze ekumenicznym jest prawda o dziewictwie Maryi. Została ona sformułowana na synodzie w Lateranie w 649 roku i jest w identycznym kształcie przyjmowana przez katolików jak i prawosławnych.
Dogmaty o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu, jak zostało to zaznaczone powyżej, nie są uznawane przez Kościoły Prawosławne. Wynika to nie tylko z różnic rozumienia dogmatu, ale także z szerszych różnic doktrynalnych. Maryja według Kościoła Prawosławnego całkowicie dzieli los wszystkich ludzi, stąd uważa się, że jej poczęcie nie różni się od poczęcia każdego człowieka. Wydaje się więc, że twierdzenie to sugeruje jakoby Maryja została poczęta z grzechem pierworodnym. Zaznaczyć tutaj jednak należy, że prawosławie nie przyjmuje nauki o grzechu pierworodnym, której źródłem są twierdzenia św. Augustyna z Hippony. Grzech ten jest w prawosławiu postrzegany jako grzech prarodziców, którego skutkiem m.in. jest śmierć – dziedziczony jest zatem nie sam grzech a jedynie jego skutki. Tradycja prawosławna twierdzi jednak, że Maryja była wolna od jakiegokolwiek grzechu uczynkowego. Splot owego kontekstu doktrynalnego (chodzi tu zwłaszcza o rozumienie grzechu pierworodnego) pozwala przypuszczać, że w istocie wiara siostrzanych Kościołów w odniesieniu do bezgrzeszności Maryi jest zgodna. Podobnie rzecz ma się z dogmatem o Wniebowzięciu Maryi. W prawosławiu mówi się raczej o zaśnięciu, które jest tożsame ze śmiercią. Niemniej i tutaj w istocie dwa sposoby wyrażania wiary w swojej istocie pozostają zgodne (w prawosławiu w chwili śmierci Maryi przychodzi Zbawiciel aby zabrać ją do swojej chwały).
Różnice (zewnętrzne) istnieją również na polu praktykowania duchowości Maryjnej. Sama modlitwa „Zdrowaś Maryjo” nieco różni się swoim brzmieniem w katolicyzmie i prawosławiu. Wynika to z faktu, że początkowo ta modlitwa była krótsza (składała się jedynie z pozdrowienia Archanioła Gabriela i pozdrowienia św. Elżbiety. Druga część została na Zachodzie dodana dopiero w XIV w. Również imię „Jezus”, stanowiące centrum modlitwy zostało dodane na Zachodzie w wieku XIII. W Kościołach wschodnich imienia tego nie ma, a na jego miejscu jest tytuł chrystologiczny „Zbawiciel dusz naszych”.
Na Wschodzie nie istnieje również modlitwa różańcowa, aczkolwiek spotyka się odmawianie wezwań maryjnych na czotkach. Najpopularniejszą modlitwą maryjną jest natomiast akatyst ku czci Bogarodzicy, czyli uroczysta pieśń, w której różne postacie biblijne wraz z całym Kościołem włączają się w pozdrawianie Najświętszej Maryi Panny. W tym miejscu warto zaznaczyć, że w swojej strukturze akatyst jest bardzo podobny do różańca. W Akatyście również następują po sobie wezwania, które rozpoczynają się od słów wypowiedzianych przez Archanioła Gabriela (gr. χαῖρε, pol. „zdrowaś” lub „witaj”, rus. „радуйся”). Zresztą sam akatyst coraz częściej jest praktykowany również w Kościele Łacińskim.
Ten przydługi wstęp służyć ma pewnego rodzaju usprawiedliwieniu. Korzystanie z Bogactwa Kościołów wschodnich nie jest w punktu widzenia katolików jakimś zbyt pospiesznym synkretyzmem. Nie umniejsza on wiary katolickiej. Nie dodaje do niej również nic, co byłoby jej obce. Wydobywa jedynie pewne wspólne dziedzictwo, które może ubogacić duchowość Zachodu oraz zaakcentować te elementy, które przez wieki zeszły w naszej duchowości na dalszy plan.
W celu zestawienia zachodniej duchowości ze wschodnią duchowością ikon, musimy najpierw przyjemniej zarysować główne akcenty teologiczne przez ikony maryjne niesione.
W tradycji ikonopisarskiej wyróżniamy wiele rodzajów ikon bogarodzicznych. Poniżej zostaną przedstawione cztery najbardziej reprezentatywne. Następnie zastanowimy się w jaki sposób mogą one nadać swoistego kolorytu modlitwie do Bogarodzicy.
- Najstarszy typ ikon Bogurodzicy określany jest zbiorczą nazwą „Oranta” (od łac. orare – pol. „modlić się”). Nazwa ta wskazuje na pierwsze skojarzenie związane z tym typem ikon. Maryja ma na niej wzniesione ręce – a więc jej postawa wyraża modlitwę. Niemniej modlitwa Bogarodzicy nie jest głównym tematem tej ikony. Na wschodzi jest ona częściej określona mianem Знамение
- Kolejny typ ikon maryjnych, najbardziej bogaty teologicznie to typ określany mianem Hodegetria (z gr. ή oδηγήτρια) co oznacza „Wskazująca drogę”. Z rosyjskiego ikona ta nazywana jest Путеводительница, czyli po prostu „Prowadząca”. Ikony tego typu charakteryzują się tym, że Jezus spoczywa na jednej dłoni Maryi, która jest jednocześnie jego tronem. Często Zbawiciel przedstawiany jest w pozie pełnej dostojeństwa wskazującej na Jego boski i królewski majestat. Owa godność podkreślona jest zazwyczaj przez bardziej zdobione szaty i korony. W dłoni Jezus trzyma zwój lub księgę, co wskazuje na jego godność nauczycielską. Maryja drugą ręką wskazuje na Niego (On jest Drogą, Prawdą i Życiem). Natomiast Jezus wskazuje na Maryję, ale nie tylko jako na swoją Matkę, ale wskazuje jako na typ Kościoła lub na sam Kościół, który jest Matką wszystkich wierzących. Maryja zatem wskazuje tutaj na Jezusa a Jezus wskazuje na Kościół.
- Następny typ to Eleusa (gr. Ελεούσα, ros. Умиление). Na Wschodzie często określa się ją również Glikofilusa (z gr. Γλυκοφιλούσα lub ros. Сладкое лобзание, pol. „Słodkie całowanie”). Jest to najbardziej mistyczny typ ikony bogarodzicznej, gdyż ukazuje nie tylko czułość i bliskość Maryi i Jezusa, ale również niezwykłą, wręcz mistyczną miłość i jedność Kościoła i Chrystusa. Na ikonach tego rodzaju policzki Maryi i Jezusa są przytulone z ogromnym uczuciem. Czasami twarze Maryi i Jezusa są malowane w takim ułożeniu, że sprawiają wrażenie w pierwszym spojrzeniu, jakby ikona przedstawiała jedno oblicze. Często miejsce zetknięcia twarzy jest najbardziej rozjaśnione, jakby było ono centrum emanacji boskiego światła. Warto wymienić tutaj dwa podtypy tego rodzaju ikon:
Взыграние – rozbawienie. Chrystus jest przedstawiony jako bawiący się na kolanach Matki Bożej, jakby nawet chciał zeskoczyć, a Ona Go podtrzymuje. Ten typ rozpowszechniony jest głównie w Grecji.
Mлекопитательница – Karmicielka albo dosłownie Mlekiem karmiąca. Przedstawia on Maryję z odsłoniętą piersią, z której Dziecko pobiera pokarm. Rozpowszechniony głównie w Rosji.
- Ostatni typ tutaj zaprezentowany to MB Akatystowa (ros. Акафистная). W centrum znajduje się przedstawienie Bogarodzicy (różnego typu). Wokół niej jest cały Kościół (postacie biblijne, sobór świętych itp.). Ikona tego rodzaju jest zatem zobrazowaniem akatystu – powszechnej chwały Bogarodzicy sławionej przez wszelkie stworzenie. Ten rodzaj ikony jest bardzo popularny w cerkwiach (niemal w każdej cerkwi takie przedstawienie się znajduje).
W jaki sposób zatem te ikony mogą stymulować duchowość Maryją człowieka Zachodu? Oczywiście same przez się, i przez swoją bogatą treść już pobudzają i wprowadzają wierzącego w więź z Maryją i Chrystusem. Ikony Maryjne mocno podkreślają prawdę, że Maryja sama nie cieszy się boską chwałą, chociaż w najwyższym stopniu jest z Chrystusem zjednoczona. Nie jest ona też centrum duchowości – Maryja zawsze prowadzi do Chrystusa. Ikony jasno uzmysławiają, że im więcej Maryi w naszej duchowości, tym więcej w niej jest również Chrystusa, gdyż to Chrystus jest centrum życia Maryi i jest źródłem jej tożsamości. Zatem ikony pokazują, że twierdzenie jakoby Maryja w duchowości katolickiej i prawosławnej oddalała od Boga, lub nawet wypierała Jego cześć jest poważnym błędem wynikającym z niezrozumienia kim Maryja właściwie jest.
Ikona zatem sama w sobie prowadzi do Boga. I tym różni się ona od każdego innego obrazu religijnego, że przez swój wyjątkowy związek z dogmatem i liturgią, nie tylko przywołuje ona na wyobraźnie postać którą przedstawia, ale sama w sobie jest słowem prawdy objawionej, przez co prowadzi do realnego, duchowego spotkania. Przed ikoną możemy modlić się w głębszym sensie – tzn. możemy oczekiwać, że modlitwa z poziomu słów przejdzie na poziom egzystencjalnej relacji (oczywiście nie z samą ikoną, ale z jej archetypem).
Niemniej jednak również, kiedy potraktujemy ją jako obraz religijny, przed którym możemy modlić się na różańcu, to okazuje się, że ikona zaczyna ukierunkowywać naszą modlitwę przydając jej specyficznego odcienia. Kiedy modlimy się na przykład przed Orantą, możemy sobie uświadomić, że nasza modlitwa – to że w ogóle możemy się modlić – już jest darem i owocem Wcielenia, oraz że sama modlitwa jest pewnego rodzaju manifestacją Syna żyjącego w nas, albo świadectwem naszego usynowienia. Modlitwa przed Orantą, prowadzi zatem bardziej radykalnie do doświadczenia Bożej obecności w nas samych. Modląc się przed Hodegetrią, możemy natomiast zdać sobie lepiej sprawę o liturgicznym znaczeniu każdej modlitwy. Modlitwa zawsze prowadzi do Chrystusa, a Chrystus zawsze kieruje nas na drogę swojego Kościoła. Powtarzanie różańca przed Hogedetrią, z jednoczesnym rozważaniem tajemnic z życia Jezusa i Maryi może nam uświadomić, że te tajemnice uobecniają się i aktualizują w życiu Kościoła. A więc im bardziej żyję Kościołem, tym bardziej Ewangelia w moim życiu staje się faktem. Modląc się przed Eleusą zdać sobie możemy sprawę z sensu nieustannego powtarzania tych samych słów – cechą miłości i czułości jest pragnienie wyrażania po stokroć, bez znudzenia. Modląc się natomiast przed Bogarodzicą Akatystową, uświadomić sobie możemy, że powtarzając Pozdrowienie Archanioła i Elżbiety włączamy się de facto w potężny chór całego Kościoła sławiącego triumf naszego zbawienia.
To są oczywiście jedynie pewne drobne refleksy tego, co możemy odkryć modląc się przed ikonami – i to modląc się iście po katolicku. W różańcu to wszystko przecież już jest. Ikony natomiast nas nastrajają na odkrycie i zrozumienie tego bogactwa, które pozostawiła nam Tradycja Kościoła.
I na koniec jeszcze jedna kwestia, wskazująca na niezwykłą spójność modlitwy różańcowej jak i w ogóle modlitwy „Zdrowaś” z tym, co możemy odkryć w ikonach. Po pierwsze w takim zestawieniu odkryć możemy, że tak samo jak wszystkie tajemnice różańca, wskazują pewną drogę, której celem jest zbawienie człowieka i zjednoczenie z Chrystusem, tak też owa droga jest w gruncie rzeczy głównym tematem ikon maryjnych. Różaniec to medytacyjne odmawianie modlitwy, która streszcza w sobie drogę do zbawienia z jednoczesnym rozważaniem drogi którą jest Ewangelia. Ikony przedstawiają tę drogę w jej najbardziej rdzennym i istotowym znaczeniu. Zatem między różańcem i ikonami istnieje naturalny rezonans. Po drugie zaś, sama modlitwa „Zdrowaś” posiada dokładnie taką samą strukturę jak przedstawienia ikoniczne. Centrum modlitwy jest imię „Jezus” (lub w prawosławiu tytuł „Zbawiciel”). To imię jest otoczone z jednej strony narracją o Maryi – a właściwie pieśnią chwały Kościoła chwalebnego (Archanioł) i pielgrzymującego (Elżbieta), a z drugiej narracją skierowaną do Maryi – a właściwie prośbą Kościoła walczącego o jej wstawiennictwo. Dokładnie taki sam schemat zachowują ikony. Teologiczne centrum ikony zawsze zajmuje „mniejsza” postać Zbawiciela, która jest otoczona większą postacią Maryi stanowiącą jednocześnie prefigurację Kościoła. Zatem i na ikonie postać Jezusa, niczym centralne słowo na sposób graficzny otoczone jest postacią Maryi i Kościoła. Więc na tym poziomie również doświadczyć możemy potężnej jedności wiary, Tradycji, duchowości i naszego życia.
Bardzo ciekawy artykuł.
Rzeczywiście katolik może wiele skorzystać z ikonografii. Warto by tu dopowiedzieć, że naszą formą Akatystu są Godzinki o Niepokalanym poczęciu. Ich tekst (niestety często zraniony nieprawidłowym śpiewem lub skojarzony z wyciem organisty) jest na skroś przesiąknięty wydarzeniami biblijnymi, całą historią pokoleń Izraela. Warto zachęcić „zachodniego” do spojrzenia na Ikonę „Akatystową” właśnie przez ten tekst. Możemy wtedy odkryć jak głęboko kościoły są połączone w odczuciach, intuicji…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękujemy za to dopowiedzenie. Rzeczywiście te dwie modlitwy są do siebie bardzo podobne, zwłaszcza ze względu na ich mocne zakorzenienie w Biblii i w nauczaniu Ojców Kościoła. Obie modlitwy są przez to bardzo bogate w treść teologiczną. Przez to też dla człowieka, który zna obie tradycje skojarzenie jest czymś naturalnym. Niemniej geneza obu pieśni jest nieco inna. Akatyst jest swoistym rozwinięciem Pozdrowienia Anielskiego. Godzinki natomiast powstały na skutek uproszczenia oficjum ku czci Najświętszej Maryi Panny. Ale to też jest ciekawe, że dwie tradycje idąc nieco innymi drogami dochodzą do podobnych rozwiązań. Ciekawe jest też to, że pobożność maryjna w obu tradycjach w sposób spontaniczny chce wyrażać się na sposób biblijny. Zresztą i sam różaniec jest modlitwą bardzo biblijną. Bo w ogóle maryjność jest biblijna 😉
PolubieniePolubienie