Określenie kwestii poetyckości ikony wymaga wstępnego ustalenia czym jest liryzm w przestrzeni sztuki słowa, w celu dostrzeżenia analogicznych estetycznych ekwiwalentów na gruncie plastycznego języka ikony oraz określenia tych aspektów formalnych ikony, które wydają się przeczyć jej rzekomej poetyckości w celu bądź wyznaczenia granicy poetyckości bądź rozwiązania pozorności powstałej aporii.
Spontanicznie z brakiem poetyckości kojarzy nam się to, co jest ściśle określone, ustrukturyzowane, logiczne i narracyjne. Poezja to wolność, eskalacja emocji, ale też nieokreślony spokój i milczenie z którego w jakiś tajemniczy sposób wyłania się nadznaczenie przekraczające każdy określony sposób wyrazu.
W takiej perspektywie wiele ikon poprzez swój sformalizowany język oraz narracyjną strukturę jawi się jako niepoetyckie. Jednocześnie narracyjność ikony i ścisłość środków formalnych rządzony jest jednak pewną zasadą prowadzącą do wytworzenia nadznaczenia, przekraczającego prosty uschematyzowany wyraz. Ikonę z jednej strony czyta się, posługując się formalnym językiem kanonu. Z drugiej znaczenie ikony nie jest sumą jej elementów, ale elementy są zaledwie pretekstem wprowadzającym w stan kontemplacji. Ikony w ten sposób, nawet jeśli poprzez nagromadzenie różnych symboli sprawiają wrażenie narracyjności, to w ostatecznym efekcie prowadzić mają do kontemplacji.
Narracyjność ikony jest zatem jedynie środkiem do celu, a nie samym celem. Z tego względu spoglądając powierzchownie na ikonę możemy dostrzec jej narracyjność. Kiedy jednak przekraczamy jej powierzchnię, wchodzimy w świat głębszy, który jest niewyrażalny ze swojej natury.
Owa zależność między tym, co wyrażalne (ustalona forma), a tym, co niewyrażalne (kontemplacyjna głębia) jest, jak wiemy, zasadniczą strategią epifanii piękna. Piękno nigdy nie pojawia się w czystej postaci, ale zawsze jest ono skutkiem emanacji nieokreślonego blasku poprzez określoną formę. W poezji przesunięcie akcentów jest tak duże, że sama forma i struktura utworu zatraca się albo wręcz jest skąpana w nieokreślonym blasku roztaczającym się z wnętrza wiersza. Ale czy w gruncie rzeczy w ikonie nie jest podobnie? Z tą różnicą, że forma poetyki ikonicznej jest bardziej racjonalna i logiczna, kiedy jednak przez nią się przebijemy, to blask wybłyskujący z wnętrza ikony wprost zatapia jej dyskursywne znaczenie. Na tej samej zasadzie wielu teologów zarówno w starożytności jak i współcześnie twierdzi, że sama teologia posiada silne znamiona poetyckości – takiej poetyckości jednak, która nie rezygnuje z formalnej logiczności. Wszak tym, co pozwala poetyckości wyłonić się z dzieła, niezależnie od stopnia logiczności formy, jest jej harmonijności. I w tym miejscu między ikoną a wierszem istnieje niemal idealna zgodność.
Poetyckość wiersza, jak wspomnieliśmy, nie jest wynikiem algebraicznej sumy elementów formy, ale powstaje jak gdyby w dynamicznym konfigurowaniu się wzajemnych powiązań tworzących go słów. Wiersz, kiedy jest napisany na kartce, posiada ściśle określoną i stabilną strukturę. Kiedy zaczynamy go odczytywać, to poszczególne słowa w świadomości odbiorcy wchodzą we wzajemne koincydencje. W trakcie czytania utworu poetyckiego, słowa o zdawałoby się skrystalizowanym zakresie znaczeniowym zaczynają współbrzmieć między sobą. Ich znaczenia wprawiają się we wzajemne drżenia, otwierając się na siebie wyznaczając nowe granice swojej treści. Każde słowo i każde wyrażenie odnajduje harmonię z innymi wyrażeniami i ze znaczeniem całego utworu. W ten sposób stabilne wydawało by się znaczenie słowa „biała” stykając się ze słowem „dusza” otrzymuje zupełnie nowy sens. Rozległość wzajemnych odniesień jest przepastna, a ich charakter różnorodny. Czasami jedno słowo zaraża inne swoim kolorytem, czasami słowa określają się na zasadzie przeciwwagi i kontrastu. Wiersz w ten sposób ze skostniałej tafli staje się płynną powierzchnią oceanu, splątaniem poszczególnych elementów, których plastyczność pozwala miękko wyłonić się głębi. Owa dynamika znaczeń konfigurujących się w wierszu nie świadczy oczywiście o relatywistycznym charakterze języka posuniętego aż do negacji jego ontologii. Uświadamia natomiast że owa ontologia i struktura, nie jest monolitem wykutym z odrębnych słów-kamieni, ale że ontologia słowa, jest ontologią otwartą na Słowo, którego nic nie jest w stanie wysłowić, lecz które samo rządzi każdym sposobem wyrazu, torując sobie przestrzeń ujawnienia się własnego Sensu poprzez nadawanie otwartego znaczenia ludzkich słów. Sens wiersza nie jest zatem wypadkową poszczególnych, nawet dynamicznie konfigurujących się znaczeń, ale jest sensem dotykającym tego co Niewysłowione i właśnie owo Niewysłowione jest podstawą rozporządzającą wszelkim znaczeniem.
Dokładnie tak samo jest z ikoną. Pozornie jest ona płaską przestrzenią, na której w absolutnie stabilny sposób rozmieszczone są elementy: słowa-symbole, zawierające się w kształtach, barwach, gestach itp. Co więcej wszystkie one są połączone według sztywnego szablonu, który jest ich miarą, czyli kanonem. A jednak czytanie ikony również jest procesem, w którym poszczególne elementy zaczynają wibrować, jakby rozmiękczając powierzchnie wizerunku tak, że z twardej i zamkniętej przestrzeni staje się ona płynnym i otwartym oknem. Akt czytania ikony zawsze zwieńczony jest aktem kontemplacji Słowa, któremu wszystko jest podporządkowane. Sama harmonijność wiersza (wyrażona w zasadach językowych) jak i harmonijność ikony (wyrażona w zasadach estetycznych i w kanonie), które są elementami konstytutywnymi, stanowią jakoby epifenomen Słowa. To nie forma nadaje estetyczny i teologiczny walor sztuce. To Słowo jest tym, co rządzi estetyką i teologią. Poezja jest podporządkowana Słowu przedwiecznemu które wyznacza rytm i harmonię wiersza i dlatego wiersz wyraża niewyrażalne. Ikona ponadto jest podporządkowana kanonowi, który porządkuje przestrzeń estetyczną wizerunku i dlatego ikona wyraża niewyrażalną Prawdę. Podobnie jak teologia, która podporządkowana jest dogmatowi, dzięki czemu otwiera się na przedwieczną światłość.
W tym miejscu dotykamy związku Logosu z przestrzenią ludzkiego ratio. W świetle powyższych zależności Logos, czyli niewysłowione Słowo jest tym, który rządzi zarówno poetyką w wierszu jak i estetyką, logiką oraz kanonem w ikonie. Zatem, chociaż wydaje się, że poezja jest miejscem, które z logiką jest związane raczej swobodnie, to jednak cała poetyka wiersza sprawiająca, że stabilna struktura werbalna wręcz wibruje nadznaczeniem i spowita jest obłokiem liryzmu, w gruncie rzeczy jest emanacją Logosu, któremu podporządkowana jest struktura wiersza.
Wielcy poeci jak w swoich wypowiedziach na temat poezji niejednokrotnie podkreślali, że proces twórczy nie jest jedynie spontanicznym działaniem, szałem natchnienia, które sprawia, że w krótkim uniesieniu powstaje doskonały wiersz. Wielcy poeci zaznaczają, że nawet jeśli u początku procesu twórczego stoi natchnienie, które sprawia, że wiersz wręcz wypada z serca poety, to później jeszcze podlega on żmudnym korektom, wielokrotnym skreśleniom, inwersjom słów, rekombinacją znaczeń, tak by w konsekwencji doprowadzić utwór, albo lepiej mówiąc, odkryć układ formalny wiersza, który jest doskonały. Można zatem powiedzieć, że akt twórczy to wypadkowa natchnienia inicjującego eksplozję nowej treści oraz żmudnego podporządkowania owej treści właśnie Logosowi.
Teologia w powyższym sensie jest logicznością, która sięga poetyckości, lub poezją, która wprost chce wyrazić Logos w przestrzeni ratio. Ikona tymczasem, chociaż jest sztuką, a więc także dziedziną, która bardziej winna opierać się na natchnieniu niż racjonalności, to poprzez swój związek z dogmatem jest szczególnie logiczna. Cecha ta, wobec powyższego, nie jest wynikiem dystansowania się od liryzmu, ale raczej jest zbliżeniem się do Logosu. Logiczność ikony zauważamy w jej kanonicznym wyrazie, który bezpośrednio stoi na straży dogmatu, a więc Prawdy, która jest promieniowaniem Logosu. Przez to właśnie tę cechę, która wyraża się w ściśle zdefiniowanym kanonie strzegącym dogmatu, błędnie rozumie się jako skostnienie ikonografii. Kiedy jednak spojrzymy na ikonę, a raczej w jej głębie poprzez ramy dogmatu i kanonu, to dostrzeżemy samo pulsujące źródło jej poetyckości i prawdy – światło Logosu.
Widzimy zatem, że w najgłębszej, teologiczno-estetycznej strukturze ikona jest poetycka. Jej poetyckość zatraca się w zewnętrznym spojrzeniu na jej formę. Odradza się jednak w fenomenologicznej refleksji dotykającej percepcji jej istoty. Ikona jest otwarta pomimo zdefiniowania własnej treści. I to tak naprawdę stanowi o jej wybitnej poetyckości. A jeśli tak jest, to wydaje się, że możliwe jest zaczerpnięcie z wnętrza dziedziny na wskroś poetyckiej, jaką jest liryka, po to, by odkryć jeszcze bardziej liryczne obszary ikonografii. Podobnie we wnętrzu ikonografii możemy uczyć się poszukiwania i dowartościowania boskiego światła obecnego w liryce.
Pobieżnie i bardzo intuicyjnie określiliśmy czym jest liryka. Jest ona domeną nieokreślonego uczucia. Nieokreśloność i uczucie nie są jednak jej istotą, ale jej centrum jest „coś”, jakaś „tajemnica”, która ginie, kiedy staramy się ją uchwycić i wyczerpać. Liryka stara się ją ująć właśnie poprzez otulenie jej materią, która z jednej strony miękkością emocji i intuicji potrafi do niej przylgnąć, a z drugiej strony wyrazistością słowa przystaje do ludzkiego umysłu i serca. Liryka z tego względu jest pieśnią. Czyli już nie rozmytym znaczeniowo dźwiękiem, strumieniem melodii bez treści, ale jeszcze nie prostą i oschłą narracją. Liryka jest ożywczym strumieniem słowa niesionego miękkimi falami uczucia. Jest syntezą rozumu i serca. I to jest chyba wszystko co możemy o niej powiedzieć. Ostateczne jej zdefiniowanie oznaczałoby zdradę jej tożsamości. Całkowite jej nieokreślenie byłoby rozminięciem się z jej prawdą.
Z tego też względu nie da się wyznaczyć zasad rządzących wszystkimi wierszami – i chodzi tu jednocześnie o zasady formalne, poetyckie, znaczeniowe czy interpretacyjne. Każdy wiersz jest innym światem. Każdy jest zupełni nową formą w taki sposób, że strategii czytania i rozumienia jednego wiersza nie sposób przenieść w kontekst innego utworu. Jedne wiersze odmalowują liryczny pejzaż nie przez same słowa, ale poprzez obrazy niesione przez nie. Właściwym tworzywem takiego wiersza jest wyobraźnia, która pod naciskiem słów splata surrealistyczne wizje wydobywające z serca pieśń uczucia przekraczającą to, co logiczne i pojęte. Inne wiersze snują narrację i określają znaczenie, ale poprzez brzmienie słów, owo znaczenie i treść wygina się, sięgając nieznanych rozumowi wymiarów. Jeszcze inne poprzez swój rytm i melodyjność jakby same zmieniają konfigurację słów, hierarchizując je według znanego tylko sobie kryterium, tworząc jakby kilka przestrzeni znaczeniowych, między którymi tak naprawdę znajduje się to, co stanowi istotę wiersza. Jeszcze inne wiersze są symbolami w czystej postaci, alegoriami, które w swojej werbalnej powłoce próbują wyrazić rzeczywistość zupełnie odmienną. Odkrywszy poetykę wierszy Herberta nie da się z tą głębią w nich odnalezioną zacząć czytać wierszy Różewicza. Bo poezji nie da się rozpisać na jednej mapie. Bo wiersze pokazują nam, że już same słowa nie są czymś jednorodnym i monolitycznym.
Wiesze w sposób szczególny pozwalają nam doświadczyć, że słowa posiadają nie tylko proste, logiczne znaczenie. Że słowa nie są tylko dźwięcznymi fantasmagoriami do których arbitralnie przypisane są konkretne desygnaty przedmiotów i zjawisk. Że słowa posiadają własną ontologię i niezależność bytową. Że każde słowo oprócz znaczenia, a właściwie w przestrzeni swojego znaczenia posiada barwę, fakturę, ciężar, temperaturę itp. Że różne słowa posiadające to samo znaczenia, jak „blask”, „jasność” i „lśnienie”, aczkolwiek nie różnią się znaczeniem, to jednak różnią się charakterem. Że „blask” jest najbardziej twardy i agresywny, natomiast „lśnienie” jest miękkie i łagodne. Że „obłok” jest bardziej tajemniczy i majestatyczny od „chmury”.
Poezja uczy nas, że niektóre słowa osadzone w pewnym kontekście całkowicie mogą się wyzbyć swojego znaczenia, a całą otuliną i formą własnej jakości (smakiem, fakturą, ciężarem itp.) mogą spowić zupełnie obce im desygnaty. Tak jak słowo „huragan” w odpowiednim kontekście swoją mocą i szałem przyodziać może desygnat przynależny słowu „uczucie”. A co jest najważniejsze, poezja poprzez tak subtelne spojrzenie na materię języka uczy nas nowej wrażliwości, dostrzegania tego, co w codziennym pośpiechu jest dla nas już całkowicie niedostrzegalne. Uczy delikatnego i głębokiego wejrzenia i wsłuchania się w rzeczywistość oraz odnajdywania tego, co bardzo dyskretne, wyczuwania tego, co wspólne pozornie obcym zjawiskom.
Ponadto poetycki sposób pojmowania świata łamie metafizyczne zasady oddzielające i rozróżniające to, co stanowi niewyrażalną głębie od tego, co jest zaledwie powierzchnią formy. Bo przecież powyżej uznaliśmy, że to, co stanowi o poetyckości, mieści się jakby wewnątrz, pod powierzchnią wiersza. Jednak, żeby do tego dotrzeć należy uważność skierować na samą powierzchnię. Należy dotknąć słów skrywających tajemnicę. Bez nachalności, ale z delikatnością. Oswoić je, pozwolić im rozbrzmieć i rozbłysnąć własnym bogactwem.
Poezja od prozy różni się właśnie tym zogniskowaniem naszego spojrzenia. Tekst narracyjny, a jeszcze bardziej tekst informacyjny czy naukowy posługuje się słowem bardzo arbitralnie i rygorystycznie. Tekst jest właściwie tylko medium przekazywania informacji. Słowa niewolniczo są wiązane w struktury zdań, które mają być jak najbardziej komunikatywne, czyli jak najbardziej przejrzyste. Bo istotna jest informacja a nie samo słowo. Tekst poetycki tymczasem pozostawia wolność słowu. Słowa są tutaj rozporządzającymi wszechświatem wiersza. Poeta słowom pozostawia władzę nad tekstem, pozwala im rozwinąć i ujawnić wszelkie swoje walory. W wierszu słowa są traktowane podmiotowo, z poszanowaniem. I to same słowa, swoim pięknem tkają tkankę sensu.
Tekst informacyjny jest zatem tekstem poprzez który spoglądamy na sens. Ostrość naszego spojrzenia nie zatrzymuje się na nim samym, ale przenika poprzez niego na treść, przez co człowiek posługujący się mową w celu prostej komunikacji jest niczym ktoś spoglądający poprzez okno na świat. Tekst poetycki tymczasem zatrzymuje nasze spojrzenie na sobie. Błędem jest spoglądać na wiersz, z założonym odgórnie pytaniem o informację o czym wiersz mówi. Wiersz nie jest oknem poprzez które spoglądamy na treść, ale jest witrażem, na który spoglądamy podziwiając jego piękno. Czytając wiersz, winniśmy kierować nasze spojrzenie na powierzchnię stykających się ze sobą słów, by w nich samych dostrzec barwną mozaikę. Błędem jest zatem skupianie się na kolorystyce słowa, kiedy czytamy tekst informacyjny. Jeszcze większym błędem jest jednak skupianie się na informacji, kiedy czytamy tekst poetycki. A jednak to w tekście poetyckim doświadczamy większej głębi.
Te wszystkie zasady którymi rządzi się poezja – bo są to zasady które nie my poezji narzucamy, ale które ustala właśnie poezja i których nas uczy – mają swoje zastosowanie do czytania ikon właśnie ze względu na ich poetyckość. Czytanie ikon również wymaga otwartości i przekraczania standardowego myślenia. Również uruchamia grę znaczeń poszczególnych plastycznych słów-symboli z których ikona jest utkana. Również domaga się uważności i wrażliwości. W ikonie „czerwień” nie jest po prostu „czerwienią”, ale w zależności od kontekstu może być „krwią”, „ogniem” lub „chwałą”. Delikatność modelunku twarzy czy szat nie jest jedynie delikatnością, ale może być spokojem, kontemplacją lub apofatyczną głębią. Ikona uczy, że każdy jej element posiada wiele znaczeń i wiele różnych kolorytów. Na ikonę również spoglądamy niczym na płaską powierzchnię, skupiając się właśnie na niej – kontemplując ją… ale skutkiem tej kontemplacji jest otwarcie tego okna w głąb innego świata.
I podobnie jak w poezji każdy wiersz jest innym kosmosem, podobnie w ikonografii, pomimo, że posiadamy ustalony kanon i estetykę, to jednak mamy ikony, w których kontemplacja ich poetyckości jest wtórna względem odczytania nagromadzonych symboli lub przeplatających się scen świętej historii. Są takie ikony, które ujawniają swoją poetycko-kontemplacyjną głębię, kiedy ich wizualną reprezentację konfrontujemy z ewangelicznym przesłaniem, zawartym w samym przedstawieniu. Ale są też ikony absolutnie proste – i te są najbardziej kontemplacyjne i poetyckie. To ikony, które przemawiają wprost, które od pierwszego spojrzenia wciągają w nurt kontemplacji. Ikony w których natychmiast spotykamy się ze spojrzeniem utkwionej w nas Tajemnicy. Ikony takie jak Pantokrator z góry Synaj. Ikony które nie atakuje przerostem treści czy formy. Które nie gromadzą natłoku symbolów i słów. Ikony która wprost wyrażają Jedno, Jedyne, nieprzeniknione Słowo. Przed którymi człowiek staje i jest porwany głębią, której nie da się wysłowić. Wobec których można tylko trwać. Oblicza, które wyrażają wszystko. Które opowiadają o wszystkim. Które milczą, a ich milczenie jest głośniejsze niż wszystkie ludzkie słowa. Ikony – Oblicza, które są wszechmilczeniem Boga w świecie. Wszechmilczeniem i wszechobecnością, które zbawia.